Ljubljana: Ulica Szepczących Ławek

Tak sobie ją nazwałam. Tak znienacka ją odkryłam. Tak zawróciła mi w głowie zatrzęsieniem zieleni. Tak nagle usłyszałam szept, szszsz… Tak ławka szeptała do mnie. Tak po francusku, jak mało która ławka potrafi. A potem znowu tak, szszsz… inna ławka. Tak po rosyjsku, tak po niemiecku, tak po słoweńsku, tak po fińsku nawet. Takie szepczące  […]

Czytaj dalej

Hokus Pokus, Bled!

Góry, jezioro, kościółek. Alpejska sielanka. W Słowenii mają dwutysięczniki, i to jakie? Zaśnieżone, ha!  Mają też jeziora i kościółki, i wyspę z kościółkiem na jeziorze, gdzie ponoć ślubów co niemiara. I ponoć zawsze, gdy ślub, pan młody niesie panią młodą po schodach do tego kościółka, a schodów ponoć sztuk 99. Ponoć, bo tak mi mówili […]

Czytaj dalej

Pod niebem Bawarii – wspomnienia z Oktoberfest + słowniczek

Jest późne przedpołudnie. Niebo bawarskie nade mną, Salzbrezel we mnie. Siedzimy z L. naprzeciwko siebie, okupując drewnianą ławę. Udało nam się. Mamy miejsca! Opłacało się wstać skoro świt, aby dojechać na Theresienwiese jeszcze przed otwarciem hali. Dochodzi dwunasta. Orkiestra dęta, ustawiona na środku, rozpoczyna grę. Ein Prosit, ein Prosit der Gemütlichkeit…, rozbrzmiewa dookoła. Wszyscy, jak na […]

Czytaj dalej

Hej, dogonię lato II: Montreux Jazz Festival

Jest lato, 1967. Cloud Nobs, dyrektor biura turystycznego w Montreux, organizuje festiwal jazzowy. Wydarzenie odbywa się w kasynie nad Jeziorem Genewskim i staje się początkiem drugiego co do wielkości na świecie tego typu przedsięwzięcia – zaraz po Montreal Jazz Festival. Z biegiem lat do Montreux zaczynają przybywać przedstawiciele innych gatunków. Nad brzegami jeziora u stóp […]

Czytaj dalej

Hej, dogonię lato I: Lozanna

Gdy lato odchodzi, rozpoczynam okres buntu. Mam ochotę tupnąć nogą i ruszyć w pogoń, aby zatrzymać w sercu uczucie swobody, które niezmiennie towarzyszy tej porze roku. Krajobrazy zielonych winnic, pola złocistych zbóż i kwitnące sady na tle błękitnego nieba. Orzeźwiająca woda z miejskiej fontanny, letnia sukienka i krem z filtrem przeciwsłonecznym. Już prawie cię mam… […]

Czytaj dalej

La Petite Venise – bajkowe chwile w Colmar

Mała Wenecja – tak zwykł nazywać lud zabytkowe centrum w Colmar, francuskim miasteczku, w którym wpływy burżuazyjne mieszają się z pruskim stylem bycia. Toć to w końcu Alzacja-Lotaryngia, mili Państwo. Uwaga! Wizyta w Colmar grozi poważnymi konsekwencjami: oczarowanie, względnie obaśniowanie, gwarantowane jest każdemu, kto tylko będzie mieć szczęście, aby nacieszyć oczy widokami jak z bajki. […]

Czytaj dalej

Książki, ośmiornice i video games – czyli paryskie reminiscencje

Paryż. Brzmi górnolotnie i jednocześnie sztampowo. Jednak ten Paryż, do którego Was dzisiaj zabiorę, zabrzmi nieco inaczej. Będzie uginać się pod ciężarem książek na półkach oraz spacerować ulicami z uśmiechem na twarzy. Będzie biegać po tajemniczych ogrodach i wreszcie pojmie, że otaczający go świat ma, wbrew pozorom, wiele wspólnego z grami video sprzed kilku dekad. […]

Czytaj dalej

Gornergrat. Tajemnica walizki

Ponad trzy tysiące metrów nad poziomem morza pokryte śnieżną powłoką. Armia lodowców otoczonych szeregiem czterotysięczników. Promienie słońca, których natężenie nie daje zapomnieć o tym, że jest się bliżej nieba. Ze szczytu Gornergrat (3089m n.p.m.), na który wyjechałyśmy razem z L. kolejką, kierujemy się w dół. Próbujemy na butach. Uchodzimy kawałek, ale coś nas zaczyna niepokoić. […]

Czytaj dalej

Jego wysokość Matterhorn

Była sobie mała wioska, wokół której wznosiły się potężne masywy górskie. Jeden z nich natura obdarzyła kształtem wybitnie reprezentatywnym – takim, jaki powstaje w wyobraźni, kiedy tylko pada słowo góra. Widzicie ją? Samotna, szpiczasta, potężna, majestatyczna. Matterhorn! A wioska, która leży u jego stóp to oczywiście Zermatt. Mekka alpinistów, japońskich turystów, wielbicieli śniegu i sportów zimowych. Z […]

Czytaj dalej

Stille-Nacht-Kapelle i melodia z Solnogrodu

Jest grudzień. Śpiewam świąteczne piosenki. Z moimi melodiami, miesza się jedna, tajemnicza, nieznana: melodia z Solnogrodu. Austria mi śpiewa, Austria mnie woła, więc muszę się z nią zobaczyć (klik). I tak jak Wam wspominałam, mam tam coś do załatwienia. Kiedy już jestem w Solnogrodzie, wsiadam do pociągu i jadę nim do Oberndorf bei Salzburg. To […]

Czytaj dalej