Ostatnio w Krakowie, przeglądając książki w mieszkaniu mojego brata, natknęłam się na zbiór Baśni Braci Grimm: nagrodę za celujące wyniki w nauce i wzorowe zachowanie, z podpisem wychowawczyni oraz pieczątką nieistniejącej już szkoły podstawowej numer 4 w Nowym Sączu. „Tylko mi ją zwróć, bo to pamiątka”, powiedział brat. Oczywiście, że zwrócę. Ale zanim to zrobię, koniecznie wspomnę o niej w mojej Bibliotece.
W literaturze europejskiej baśnie królują od wieków. Już pod koniec XVII wieku ukazały się „Bajki Babci Gąski” – fantastyczne opowieści wywodzące się z kultury ludowej, spisane przez paryskiego arystokratę, Charlesa Perrault. W 1812 i w 1815 roku dwaj niemieccy językoznawcy, bracia Wilhelm i Jacob Grimm, opublikowali zbiory bajkowych historii, również opartych na europejskim folklorze. W XIX wieku nie próżnował też Hans Christian Andersen, któremu autorskie baśnie, wydane po raz pierwszy w 1835 roku, przyniosły międzynarodową sławę.
Fenomenu baśni można doszukać się w ich prostocie i symbolice. Zasiane w tekstach uniwersalne prawdy rozkwitają na tle przygód przeżywanych przez bohaterów: sprawiedliwości należy się nagroda. Do odważnych świat należy. Dobro zawsze zwycięża i zawsze do nas wraca. Zło wychodzi na jaw i zostaje ukarane. Innymi słowy: czarne jest czarne, a białe jest białe – tak wygląda to w dziecięcej świadomości, której dopiero z biegiem lat przyjdzie dostrzegać zawiłości świata.

Bruno Bettelheim – najbardziej znany badacz baśni, psychoanalityk i psycholog dziecięcy – nawoływał wręcz do włączania ich w dziecięce wychowanie, mimo ich bezpruderyjnego charakteru. Jego zdaniem symboliczne obrazy zawarte w baśniach pomagają dzieciom zrozumieć ich własne wnętrze: zarówno lęki, jak i fantazje, które wcale nie są takie niewinne, jakie mogły by się wydawać. Dla prawidłowego rozwoju wszelką podświadomą dzikość i dewiacje nie powinno się tłumić, ale uzewnętrzniać. Według Bettelheima dzieci wczuwają się w przeżycia bohaterów, identyfikując je z otchłanią własnego ja. Świat fantazji pozwala im radzić sobie z ich burzliwym podświadomym światem.
Wydanie, które zainspirowało mnie do napisania postu o baśniach nosi nazwę „Ptak-Straszydło i inne baśnie braci Grimm”. Książka została opublikowana w 1990 roku przez warszawskie wydawnictwo Alfa. Przekładu podjęli się Emilia Bielicka i Marceli Tarnowski (który notabene zmarł w 1944 roku, a tłumaczenie oparto na tekstach wydanych w 1975 roku; jedyne racjonalne wytłumaczenie jakie mi tu przychodzi do głowy jest fakt, że Emilia Bielicka pracowała na tekstach już wcześniej przełożonych przez Tarnowskiego…). Na szczególną uwagę zasługuje tu też klimatyczna szata graficzna, autorstwa Ewy Salamon – polskiej ilustratorki książek dla dzieci, projektantki plakatów i pocztówek.




Prezentowany zbiór baśni nie jest jedynym, które znam z dzieciństwa. Pamiętam też, że opowiadano i czytano mi baśnie, jednak znając nadopiekuńczość moich rodziców, pewnie były to ich ocenzurowane wersje. Przypominam sobie, że gdy jako dziecko odczuwałam strach związany z jakąś opowieścią, bądź ilustracją, to jednocześnie bardzo mnie to fascynowało. Ciekawa jestem, czy w Waszych dziecięcych bibliotekach też znajdowały się polskie wydania tradycyjnych baśni? Czytacie je razem z dziećmi?
******
Informacje o Bruno Bettelheimie zostały zaczerpnięte z tekstu https://www.zeit.de/1977/15/hexen-her
na Grimmów i Andersena moje Tajfuniątko jest jeszcze za malutkie i się bardzo boi. Ale zadbam o to, żeby kiedyś je poznała 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czy czegoś się konkretnie boi?
Pamiętam, że mój siostrzeniec miał obsesję na punkcie Baby Jagi.
PolubieniePolubienie
Przepiękne ilustracje!
Natomiast przytoczona bajka przeraża. Nie wiem, jak bardzo moje dzieci musiałby wejść mi za skórę, żebym im opowiedziała taką bajkę. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też uważam, że te ilustracje są cudowne. Co do tej przytoczonej krótkiej baśni to sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać 😅
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mamy baśnie i Andersena i Grimm, ale Grimm faktycznie potrafią być przerażające 😉 coś tam cenzuruję czytając synowi. A najlepsze jest to, że moja mama zawsze ocenzurowywała mi dziewczynkę z zapałkami i ja dopiero po urodzeniu swojego syna, kiedy czytałam mu tę baśń, poznałam ją w całości. Byłam w szoku! Oczywiście teraz przyjęłam to znacznie lepiej, nie mniej ta bajka wywarła mnie teraz zupełnie inne wrażenie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawe jakbyś przyjęła ją jako dziecko. Kto wie, może nie byłoby to wtedy takim szokiem.
PolubieniePolubienie
Kiedy byłam dzieckiem, też czytano mi baśnie. Co prawda teraz trudno o to, żeby rodzice mieli czas, a dzieci były zainteresowane baśniami – łatwiej w końcu dać tablet lub włączyć coś na youtube.
Baśnie i słowo pisane zawsze rozwijało wyobraźnie – trudno mi sobie wyobrazić dzieciństwo bez tego!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
E tam, jak się chce znaleźć czas na baśnie, to się go znajdzie 🙂
PolubieniePolubienie
Te ilustracje, to jakiś kosmos. Prawdziwe, aczkolwiek lekko niepokojące dzieła sztuki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak! I właśnie ten niepokój mi się w nich najbardziej podoba.
PolubieniePolubienie
Moje dziecko jest jeszcze za małe na zrozumienie bajek – 8 miesięcy. Jestem na etapie tłumaczenia, że książek się nie niszczy, nie je i wyrywa kartek… Czekam na ten moment, aż będzie w moim czytaniu uczestniczyć…
PolubieniePolubione przez 1 osoba