Dwanaście toffifee smutku

Kojarzysz toffifee? Zjadłam wczoraj wieczorem dwanaście kawałków naraz. Taka byłam smutna.

Ostatnio dużo myślałam o smutku. W szczególności zaś o tym, jak wyrażać smutek wśród ludzi, którzy nie są mi bliscy – w środowisku pracy, czy wśród dalszych znajomych, z którymi nie chcę dzielić się każdą troską i na których nie chcę przelewać swojej melancholii.

– Co słychać?

– Dobrze. U Ciebie?

– Nie za dobrze.

– Oj, a co się dzieje? Przeziębiłaś się?

– Nie. Po prostu nie mój dzień.

Wbrew pozorom, często bywam smutna. Często i intensywnie. Każdy z nas radzi sobie z  melancholią na swój sposób. Ja muszę ją po prostu przeżyć. Zdarza mi się więc przychodzić do pracy, bądź na spotkanie w grupie ludzi, naładowana melancholią. Wtedy staram się ją zaznaczyć:

Hej, co tam?

– Mam Weltschmerz.

– Co masz?

(Nikt z moich szwajcarskich znajomych nie zrozumiał tego Weltschmerz. Powiedzieli, że to brzmi strasznie i poprosili o wytłumaczenie. Nie skojarzyli z Cierpieniami młodego Wertera).

– Rozumiem, że nie zawsze jesteś uśmiechnięta. Gdybyś nigdy nie była zmartwiona, to byłabyś nicht normal.

Nie wiem, czy kiedykolwiek pojmę do końca szablonowe odpowiedzi na pytanie „co słychać?”. W Polsce mówi się leci, leci, do przodu, stara bida. W Zurychu najczęściej słyszę: dobrze, dziękuję, a ty?

A ja informuję ludzi o tym, jak naprawdę się czuję. Jeśli jest dobrze, to jest dobrze, ale jeśli nie – mówię to głośno. Smutek jest ludzki i mam do niego takie same prawo, jak do radości. Jeśli naprawdę jestem smutna, to po prostu… jestem smutna.

Oczywiście, w zależności od tego, z kim mam do czynienia, w większości nie zdaję relacji z moich stanów emocjonalnych. Zamiast tego delikatnie daję znać, że dziś czuję się trochę gorzej, niż szablonowe „dobrze”.

– Co u Ciebie?

– Nie wiem, wiesz… Ostatnio ciągle się zastanawiam nad tym, że zawsze wszyscy odpowiadają na to pytanie pozytywnie i to niby ma znaczyć, że wszystkim jest dobrze…?

– Ja przez ostatnie dni mówiłem, że jest „okej”, bo czułem się tak okropnie.

– Rozumiem.

– To co tam u Ciebie?

– U mnie okej.

*Teksty napisane kursywą to autentyczne dialogi, które miały miejsce pomiędzy mną a znajomymi. Przez ostatnie parę tygodni eksperymentowałam z informowaniem ludzi o smutku. Żadna z osób, której powiedziałam, że czuję się „okej”, nie machnęła na to ręką.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s