Lubię sobie czasem pomyśleć, że coś jest naj.
Nawet jeśli te naj są ruchome. To znaczy, dzisiaj naj jest naj, a jutro naj przestaje być naj i zamiast naj pojawia się naj. A następnego dnia kolejne naj znika i zjawia się naj. Nowe naj, które znów za jakiś czas ustąpi miejsca naj.
Ale nie wszystkie naj są ruchome. Niektóre naj zostają naj do końca swoich naj.
Niedawno stuknęły mi dwa lata w Szwajcarii. To też w pewnym sensie jest naj.
Dwa lata w Szwajcarii!
Myślicie, że w tym czasie nie zdążyłam sobie wynaleźć kilku takich naj? Oczywiście, że zdążyłam. Zdążyłam nawet je spisać i… ustawić w kolejności od najsłabszego naj do najmocniejszego naj. Bo przecież naj najowi nie równe.
Najlepiej sami zobaczcie, co według mnie w Szwajcarii jest naj:
10. Najładniejszy most (Lucerna)
Dwa razy odwiedziłam Lucernę. W tym czasie wielokrotnie przechadzałam się po Kapellbrücke.
Drewniany most nad rzeką Reuss od początku zapadł mi w pamięć. Z pelargoniami wystawionymi wzdłuż balustrady (zdjęcie zostało zrobione w listopadzie, więc kwiaty już zdjęte), z ciemnością pod drewnianym zadaszeniem, z widokiem na góry i pięknie zdobione domy, z charakterystyczną wieżą. Podobno to najstarszy drewniany most w Europie. Datowany jest na pierwszą połowę XIV wieku. „Podobno”, bo w w latach 90′ XX wieku spłonął i został odbudowany na nowo. Już sama nie wiem, jak oni to liczą.
9. Największe igloo (stacja Rotenboden, Gornegrat, Zermatt)
Lubicie rekordy Guinnessa? Mam do nich neutralny stosunek, ale jak już przypadkiem na coś trafię, to zazwyczaj sprawia mi to radość. Ucieszyłam się więc, gdy niespodziewanie znalazłam się w… największym igloo na świecie, mierzącym 10,5 metrów wysokości. To wszystko podczas zejścia z Gornergrat, gdy postanowiłyśmy z koleżanką wstąpić do wioski igloo, położonej przy stacji Rotenboden.
Naturalnie, śnieg już dawno stopniał. Ale rekord Guinness’a to przecież rekord Guinnessa.
8. Najobrzydliwsze kosze na śmieci (Lozanna)
Obserwuję ludzi, przyrodę, budynki, murale. Nie obserwuję koszy na śmieci. Ale na te z Lozanny zwróciłam uwagę. Nie wiem, co o nich więcej napisać. Może też wystawię takiemu delikwentowi język i będzie jeden do jednego?
7. Największa tarcza zegarowa (Zurych)
Pamiętam, kiedy jeszcze mieszkałam w Poznaniu, ustawiłam sobie na laptopie tapetę z panoramą Zurychu. Już wtedy mnie oczarowała – wieża kościoła Świętego Piotra (St. Peterskirche). A potem wyczytałam gdzieś, że ta tarcza jest największą tarczą zegarową w Europie.
I tak to jest z tym St. Peterskirche: wyłania się zza kamienic i drzew, króluje ponad dachami, hipnotyzuje swym obliczem. Lubię na niego patrzeć. I mogłabym tak patrzeć, patrzeć, patrzeć…
6. Najbardziej gwiaździste noce (Zurych)
Adwentowe oświetlenie na Bahnhofstrasse w Zurychu to znakomita imitacja świątecznych gwiazd i gwiazdeczek. Na miesiąc przed Bożym Narodzeniem najbogatsza ulica w mieście zamienia się w wizualny koncert ciał niebieskich. Bahnhofstrasse w tym okresie jest naprawdę zjawiskowa. I to właśnie w tym czasie przechadzam się nią o wiele chętniej, niż kiedykolwiek.
5. Najciekawszy mural (Chur)
Szwajcaria nie jest królestwem sztuki ulicznej. Widziałam murale w Zurychu, Lozannie, Bazylei, ale większość nie robiła na mnie wrażenia. Zrobiły je za to malowidła na ścianach w Chur. „Seelenflucht”, czyli „Ucieczka duszy” to największe i najbardziej żywe w mojej pamięci dzieło, które stanowi ilustrację do starej legendy. Jest owocem pracy młodej graficzki Yariny Krättli. Moim zdaniem mural trafnie oddaje atmosferę miasta. Estetycznie zaś też jest niczego sobie.
4. Najbardziej ekologiczna budowla (Zurych)
Freitag Turm to 26-metrowa wieża zbudowana z kontenerów. Na czterech piętrach znajduje się sklep, w którym hipsterzy zaopatrują się w torby, portfele i inne tego typu produkty, wykonane z używanych plandek, dętek rowerowych, pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych.
Ja nie mam nic z Freitagu. Nie kocham tych produktów. Ale kontenerowa wieża sama w sobie robi wrażenie. Tym bardziej, że można na nią wyjść i popatrzyć na Zurych z góry. A to też jest przyjemne.
3. Najpiękniejsze jezioro (Flims)
Nie byłam nad wszystkimi jeziorami w Szwajcarii, ale byłam nad Caumasee w kantonie Gryzonia i to mi wystarczy.
2. Największe wydarzenie muzyczne (Montreux)
Montreux Jazz Festiwal, organizowany od 1967 roku, to największy festiwal muzyki jazzowej i popularnej w Szwajcarii i jedno z największych tego typu wydarzeń na świecie. Podczas pierwszej edycji na scenie wystąpili m.in. Nina Simone, Ella Fitzgerald i Jan Garbarek. W kolejnych latach… Oj, chyba łatwiej było by mi napisać, kto nie wystąpił.
Odwiedziłam Montreux w czasie festiwalu w 2016 roku. Był to spontaniczny wyjazd. Nie miałam biletów na koncerty, ale załapałam się na występy ulicznych artystów. Pamiętam spacery wzdłuż promenady, wzdłuż całej palety grajków i muzyków. Dookoła ludzie, śpiewy, wesołe rozmowy. Za horyzontem słońce. Aż prosi się, żeby napisać „kto był, ten do końca życia nie zapomni, że był”. Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy dane mi będzie tam być i do końca życia nie zapomnieć.
1. Najbardziej niesamowity język (kanton Gryzonia)
Lubię rzadkie języki. A gdy tylko słyszę, lub widzę cokolwiek, co ma związek z językiem retoromańskim, to skaczę pod sufit.
Hop!
Skoczyłam.
Fakt, że ten wyizolowany język jest jednym z czterech oficjalnych języków Szwajcarii, nie mieści mi się całkowicie w głowie. I dlatego jest na szczycie mojej listy dziesięciu naj.
Językiem retoromańskim (inaczej zwanym romansz) posługuje się około 60 tysięcy mieszkańców kantonu Gryzonia – głównie tych mieszkających w małych górskich wioskach. Dzieli się on na pięć podstawowych dialektów: Sursilvan, Sutsilvan, Surmiran, Puter i Vallader. W wielu miejscowościach po retoromańsku prowadzone są lekcje w szkołach podstawowych, w języku tym wydawane są również książki i gazety.
Moje szwajcarskie naj dobiegły końca, więc na(j) dzisiaj to już wszystko. Trzymajcie się i bądźcie czujni. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś stanie się dla was naj.
Wpis powstał w ramach wiosennego projektu Klubu Polki na Obczyźnie.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się, jak wygląda krajowe „naj” w oczach Polek mieszkających w różnych zakątkach świata, zapraszam Was tutaj: KLIK
piękna notka .. fajnie z tymi koszami :^) … most widziałem kilkakrotnie z kwiatami i bez .. w lecie kiedy są tam kwiaty trzeba tam zawitać wcześnie zanim setki turystów głównie z Azji okupują go :^) http://peregrino-pl.blogspot.com/2013/06/ich-liebe-luzern.html
no i ślicznie wyglądasz tam u góry notki :^)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oj, dziękuję 🙂
Tak, znaleźć się samemu na tym moście graniczy z cudem, zawsze tam pełno ludzi.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ależ tego tutaj jest, połowę muszę zobaczyć z Twojej listy, a przynajmniej popływać w tym pięknym jeziorku 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oj pojechałabym do Szwajcarii zobaczyć te wszystkie naj-
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Zdecydowanie – ciągnie mnie nad te jeziorka !
I na festiwal tez !!
PolubieniePolubione przez 3 ludzi