Jest taka biblioteka. Biblioteka na końcu świata.
Po raz pierwszy o powrocie do pisania o literaturze dla dzieci na blogu pomyślałam rok temu, dokładnie w okolicach stycznia. Zajęło mi więc cały rok, aby wprowadzić ten pomysł w życie. Jednak lepiej późno, niż w ogóle, prawda?
Mówiąc o powrocie mam na myśli fakt, że dawno, dawno temu, kiedy byłam jeszcze au pair w Oulu, w Finlandii, napisałam tekst o tamtejszej bibliotece, a konkretniej o dziale dziecięcym. Wpis nosił tytuł Biblioteka na końcu świata, bo wtedy faktycznie byłam troszeczkę daleko od rodzinnego kraju i jakoś tak mi się to z końcem świata kojarzyło. To chyba jedyny tekst na blogu, który jest pozostałością z czasów pisania o literaturze dla dzieci. Pozostałe tego typu wpisy usunęłam, chcąc skonkretyzować bloga i ograniczyć go jedynie do pisania o podróżach. I to był błąd. Dziś po latach, kiedy charakter mojego małego miejsca w sieci znów się przekształca, chcę wrócić do pisania o książkach dla najmłodszych. Tak jak swego czasu robiłam to również na osobnym blogu: http://ksiazkojad.blogspot.ch/
Niech zatem Biblioteka na końcu świata stanie się miejscem, gdzie będę zamieszczać krótkie recenzje książek z zakresu literatury dziecięcej, którą, jak pewnie część z Was wie, bardzo cenię. Z racji tego, że mieszkam w Szwajcarii, a również odwiedzam księgarnie w miejscach, do których podróżuję, spodziewajcie się też pozycji, które nie ujrzały światła dziennego w polskich wydawnictwach. Mam nadzieję, że niektórzy z Was (zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy) znajdą w tych wpisach coś dla siebie.
No, to tyle by było ze wstępu. Zapraszam do Biblioteki na końcu świata!
Tytuł: Der Fuchs und der Stern
Tytuł oryginału: The Fox and the Star
Tekst i ilustracje: Coralie Bickford-Smith
Rodzaj: książka obrazkowa
Wiek: +4
Historia lisa, który żyje w ciemnym lesie a jego najlepszym i jedynym przyjacielem jest jedna z gwiazd. Pewnego razu gwiazda znika, a lis, początkowo przygnębiony, postanawia wyruszyć na poszukiwania…
„Der Fuchs und der Stern” to mądra i prosta opowieść o przyjaźni, strachu i samotności. Moją uwagę przykuły jednak przede wszystkim śliczne ilustracje i estetyka projektu. Ciekawa wydaje się również sama okładka, która nie bardzo zdradza, co jest w środku (na pierwszy rzut oka, myślałam, że to Biblia dla dzieci, bądź wydanie Baśni tysiąca i jednej nocy, dlatego mnie zaciekawiła i tym bardziej mile się zaskoczyłam). Całość uważam za bardzo udaną i chętnie przeczytałabym więcej tak skomponowanych historii o zwierzętach.
Tytuł: ARKA CZASU czyli wielka ucieczka Rafała od kiedyś przez wtedy do teraz i wstecz
Tekst: Marcin Szczygielski
Rodzaj: powieść
Wiek: +10
Bohaterem powieści jest dziewięcioletni Rafał, który mieszka w Dzielnicy z Dziadziem, zarabiającym na chleb grą na skrzypcach. Zamiast do szkoły, chłopiec chodzi do biblioteki, gdzie wypożycza powieść H. G. Wells’a „Wehikuł czasu”. Pewnego dnia Dziadzio sprzedaje swoje skrzypce, aby umożliwić Rafałowi ucieczkę poza mury…
„Arka czasu” to powieść dla młodszych nastolatków, pisana na podstawie prawdziwych wydarzeń. Pisanie o wojnie dla dzieci zdecydowanie nie jest łatwym zadaniem, ale sądzę, że obraz Getta oraz Warszawy w czasie okupacji a także sytuacji ludności pochodzenia żydowskiego, został ukazany w przystępny sposób dla małego odbiorcy. To pierwsza książka Marcina Szczygielskiego, którą przeczytałam, jednak muszę przyznać, że BARDZO mnie wciągnęła i już zamówiłam następną.
Tytuł: Kein Kuss für Mutter
Tekst i ilustracje: Tomi Ungerer
Rodzaj: książka obrazkowa
Wiek: +6
„Klasyka” – powiedziała sprzedawczyni, kiedy wchodząc do księgarni obwieściłam, że szukam czegoś Tomiego Ungerera, po czym zdecydowałam się właśnie na tą pozycję. Ungerer sam w sobie jest klasyką literatury dziecięcej. Szkoda, że w Polsce, jak dotąd ukazało się niewiele książek jego autorstwa („Otto. Autobiografia pluszowego misia”, „Trzej zbójcy” oraz seria o Rodzinie Mellopsów).
„Kein Kuss für Mutter” opowiada historię kotka Toby’ego, którego drażni przesadna miłość mamy. Jak dla mnie to niesamowicie realna, choć momentami być może nieco brutalna historia dla współczesnych dzieci. Wyobrażam sobie jednak, że potrafiłaby przykuć uwagę już u kilkuletnich czytelników.
Ciekawostka: pierwowzorem do postaci Toby’ego był Piper, jeden z prawdziwych kotów autora.
Tytuł: Mary Poppins
Tekst: P. L. Travers
Ilustracje: Mary Shepard
Tłumaczenie: Irena Tuwim
Mary Poppins nie muszę nikomu przedstawiać. Sama jednak wzięłam się za nią dopiero wtedy, gdy okazała się być jednym z moich gwiazdkowych prezentów. Temat niani jest dla mnie szczególny, bo wiąże się z moją pracą. I choćby nie wiem jak bajkowe fyrdy-myrdy robiła Mary tym dzieciom z życia, to jej nie lubię. Jako postaci jej nie lubię, a gdyby nawet okazała się być miłą i uprzejmą kobietką, to chyba nie lubiłabym jej jeszcze bardziej. Za to historie o Mary i dzieciach czyta się dość przyjemnie i myślę, że podobały by się moim podopiecznym.
O wiele bardziej od samej Mary Poppins, zainteresowała mnie osoba autorki, Pameli Lyndon Travers. Poczytałam trochę w Internecie o jej życiu i od razu wyobraziłam sobie, że jej biografia byłaby dobrym tematem na ciekawą książkę. Może kiedyś.
Ciekawostka: W pierwotnym, przedwojennym tłumaczeniu, również Ireny Tuwim, główna bohaterka nosiła imię Agnieszka.
PS A po wpis o pierwotnej Bibliotece na końcu świata zapraszam Was tutaj: KLIK
Super, będę zaglądać! Uwielbiam odkrywać nowe książki. Czytamy również po niemiecku (mieszkamy w Berlinie) i zamierzam niedługo dzieci zapisać do biblioteki, więc inspiracje się przydadzą. Pozdrawiam! Kasia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się! Niemieckich na pewno będzie dużo 🙂 Pozdrawiam! 🙂
PolubieniePolubienie