Góry, jezioro, kościółek. Alpejska sielanka. W Słowenii mają dwutysięczniki, i to jakie? Zaśnieżone, ha! Mają też jeziora i kościółki, i wyspę z kościółkiem na jeziorze, gdzie ponoć ślubów co niemiara. I ponoć zawsze, gdy ślub, pan młody niesie panią młodą po schodach do tego kościółka, a schodów ponoć sztuk 99. Ponoć, bo tak mi mówili Słoweńcy, ale ja im wierzę. Mówili też, żeby, okrążając Bled dookoła, zboczyć sobie z drogi na takie wzgórze, gdzie jest ławeczka. I stamtąd widać całe jezioro, i zamek na skale. I mało kto o tym wie. Uwierzyłam, zboczyłam, uwidziałam. Ładnie tam mają w tym Bled. No, ładnie.
Dawno nie miałam takich zdjęć, takich kolorów, takiej jesieni, takiej pogody na jesień, takiego chodzenia po szlakach, których nie ma, żeby tylko zatrzymać to: